
Problem inwestycji, którą chcą zrealizować Grażyna i Andrzej S., właściciele poprzemysłowych budynków byłej drożdżowni jest niezwykle istotny. S. kupili w przetargu w ubiegłym roku budynki po byłej drożdżowni i mają określony plan inwestycyjny.
Ponieważ obszar miasta, na którym stoją te obiekty nie posiada miejscowego planu zagospodarowania niezbędne jest uzyskanie decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. Decyzję taką na wniosek zainteresowanych wydaje burmistrz miasta. Państwo S. stosowny wniosek złożyli i tu zaczęły się schody, których nie mogą pokonać. Podczas jednej z sesji Rady Miejskiej Grażyna S. poinformowała wstępnie Radę o przebiegu swojej sprawy, co bardzo wzburzyło burmistrza miasta, a ponieważ część radnych wykazała zainteresowanie problemem, Krzysztof Hećman wyraził chęć rozmowy o tej sprawie na odrębnym spotkaniu. Wniosek w sprawie zorganizowania przez przewodniczącego rady odrębnego spotkania złożył radny Zbigniew Nowak. Przewodniczący Eugeniusz Tokarzewski chyba uznał, że ponieważ sprawa na uwagę tak wielkiego gremium, jakim jest rada nie zasługuje i do dnia dzisiejszego takiego spotkania nie zorganizował. Bo jak inaczej tłumaczyć brak realizacji woli burmistrza i rady. Wobec braku reakcji ze strony przewodniczącego Tokarzewskiego w sprawie spotkania, pełnomocnik prawny pani S. adwokat Radosław Nysztal zwrócił się do przewodniczącego Rady Miejskiej pisemnie z wnioskiem o zorganizowanie spotkania radnych z udziałem pani S. i burmistrza w sprawie inwestycji dotyczącej budynków byłej drożdżowni. Celem tego spotkania miało być przedstawienie radnym swojego problemu. I tu panią Sobieszczyk i jej pełnomocnika spotkało rozczarowanie. Tokarzewski uznał pismo w sprawie spotkania za odwołanie i odmówił organizacji spotkania.
- Wedle naszej wiedzy pan Tokarzewski albo nie wie, co to jest odwołanie, co jest wielkim wstydem pełniąc taką funkcję, nie odróżniać odwołania od normalnego pisma, albo działa rozmyślnie nie chcąc dopuścić do takiego spotkania - stwierdza grupa radnych miejskich.
Według nieoficjalnych informacji do burmistrza miasta zgłosił się inny inwestor, który chce odkupić byłą drożdżownię i założyć w niej własny biznes. Krzysztof Hećman temu zaprzecza i twierdzi, że sprawa drożdżowni go nie interesuje.
Andrzej Janicki
Dodaj komentarz
Źródło: Gazeta Olsztyńska