Na przestrzeni kilku ostatnich lat, jak bumerang powraca temat spuszczania wody w polderze po dawnym jeziorze Sajno położonym w Sątopach-Samulewo. Dla niezorientowanych wyjaśniam, że zbiornik ten pełni niezwykle ważną funkcję przyrodniczą będąc ostoją wielu gatunków ptaków, które nie rzadko znajdują się na Polskiej Czerwonej Liście Zwierząt Ginących i Zagrożonych w Polsce.
Zdjęcia śniętych ryb – fot. Przemysław PiwiszkisAkwen ma powierzchnię 340 ha i posiada status rezerwatu przyrody co niewątpliwie przekłada się na atrakcyjność naszego regionu.
Gdzie zatem leży problem? Pod wodą, a na chwilę obecną-raczej jego braku. Opróżnianie zbiornika powoduje bowiem jak łatwo się domyślić, śmierć znajdujących się w nim ryb. W 2007 roku podczas debaty dotyczącej funkcjonowania polderu, która miała miejsce w Urzędzie Gminy i Miasta w Bisztynku, dr Jacek Kozłowski z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego odniósł się do kwestii spuszczania wody. Argumentem mającym uzasadnić decyzję była dominacja gatunku "inwazyjnego" - karasia srebrzystego, który jest dla żerującego ptactwa niekorzystny ze względu na silne wygrzbiecenie. W związku z powyższym zadecydowano, iż należy się go pozbyć. Zastanawiający jest jednak sposób w jaki próbuje się tego dokonać ponieważ w moim odczuciu jest to barbarzyństwo. Co prawda obiekt ma za zadanie zapewnić ochronę ptakom a nie rybom, jednak pomijając nawet kwestię etyczną, prowadzone działania nie do końca do mnie trafiają. Aby zrozumieć istotę problemu należałoby bowiem poznać nieco bliżej gatunek Carassius auratus gibelio zwany popularnie "japończykiem". Najwyższa odporność karasia spośród wszystkich rodzimych gatunków ryb na niekorzystne warunki bytowe oraz możliwość kilkakrotnego odbywania tarła w ciągu roku gwarantują mu przetrwanie w sytuacjach wydawałoby się beznadziejnych. Co więcej populacja karasia składa się w zasadzie wyłącznie z samic a rozmnażanie odbywa się przy współudziale samców innych gatunków ryb karpiowatych. Zaznaczyć należy, iż nie funkcjonuje już niemal zupełnie piramida, na szczycie której znajdowały się gatunki drapieżne takie jak szczupak i okoń, które regulowały populację "japończyka"; w polderze Sątopy-Samulewo. Zbyt częste spuszczanie wody powoduje, iż setki niewymiarowych szczupaków ginie bez szans na dalszy rozwój. Karasie przy okazji też. Więcej szczęścia maja te, którym uda się dostać do pozostałości po rowach i kanałach melioracyjnych. Szczęście w nieszczęściu? Też nie, ponieważ taki stan rzeczy ściąga całe rzesze kłusowników, którzy licząc na łatwy zysk wywożą ryby workami śmiejąc się przy okazji z organów ścigania z policją i strażą rybacką na czele.
Przeglądając witryny internetowe natknąć się można na opisy zachęcające do odwiedzenia zbiornika w celu obserwacji rzadkich gatunków ptaków. Niewątpliwie jest to ciekawa perspektywa szczególnie dla osób lubiących aktywność i kontakt z przyrodą. W jaki jednak sposób podziwiać można piękno naszej przyrody mając pod nogami dywan złożony ze śniętych i dogorywających ryb, które nie rzadko bezskutecznie starają się zassać choć odrobinę wody?
Zadziwiająca jest dla mnie bierna postawa autorytetów szczególnie z dziedziny ichtiologii, którzy nie widzą bądź nie chcą zauważyć problemu a cała sytuacja wygląda tak, jakby zupełnie wymknęła się spod kontroli. Dodatkowo bulwersuje fakt, że w czasach gdy przeciętny wędkarz płaci krocie za pozwolenia na amatorski połów ryb i zazwyczaj wraca z takich wypraw "o kiju", tony ryb marnuje się przez ludzką głupotę. Cisną się na usta słowa Jana Kochanowskiego:
"Cieszy mię ten rym: Polak mądry po szkodzie.
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi."
Maciej Piwiszkis